Witajcie,
tak wciągnęło mnie haftowanie angielskiego autobusu, że nie mogłam się od niego oderwać. Korzystając z kilkudniowego urlopu przysiadłam do haftu i dzięki temu bus nabrał kolorów, rozmiarów i już jest prawie na ukończeniu.
Mam nadzieję, że tak miło jak z czerwieniami będzie mi się pracowało z szarościami. Jedynie diabelska czerwona mulina 666 plątała się, ale w końcu ją ujarzmiłam ;)
Jeszcze chwila i pożegnam się z czerwoną nitką:
Dziękuję Kasi za wzór strażnika, którego nigdzie nie mogłam znaleźć :-) i za wszystkie Wasze komentarze, które zagrzewają do walki z niesfornymi nitkami, pozdrawiam z upalnej Warszawy i życzę spokojnego tygodnia :-)
Doskonale Ci idzie:) Nie daj się diabelskiej mulinie! Powstanie wspaniały haft. Pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńJaki fajny autobus!! Ciekawa jestem całości!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny
OdpowiedzUsuńWow, idziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńFajny autobus :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z pod Warszawy :-)
Fajny autobus :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z pod Warszawy :-)
Pięknie Ci idzie, powodzenia w dalszej pracy, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuń___________________________________
Pozdrawiam serdecznie!!!
http://hafciarkablog.blogspot.com/
Czerwony autobus ulicami mojego miasta mknie :) A u Ciebie na kanwie :D I ja w swoim nowym hafcie mam czerwną 666 ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Londyn! a te hafty są wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny autobusik, z przyjemnością zobaczę całość.:)
OdpowiedzUsuń